Opsa – w języku Kajtka po prostu ospa – to moje najprawdziwsze wytłumaczenie na długi brak wpisów. Ospa, to choroba która cechuje się dużą przebiegłością i złośliwością. Dlaczego? bo pojawiła się u nas na dzień przed urlopowym wyjazdem na Mazury. „Mając dzieci trudno cokolwiek zaplanować” tak się mawia, niby to wiem, ale błagam…stara matka chciała tylko przez tydzień popluskać się w basenie. Na szczęście „opsa” nie dała dużego wysypu, raptem około 10 krostek. Teraz tylko czekać, aż wysypie Lolę – i tu mi strach o 4 miesięczne dziecię z atopowym zapaleniem skóry. Mam nadzieję, że mleko matki uchroni ją przed wysypką.
Wracając do kolorowego słownictwa mojego syna to ma całą masę takich kwiatków:) Czasami trochę po czesku „Pitki samochód” to nic innego jak szybki samochód, trochę z kosmosu „Lata mufa koło ufa”, trochę wulgaryzmu „Kajtek lubisz sałatę? -Nie, chuj!!!” czyli zwyczajne „fuj” :).
W mojej pracowni cały czas – z większymi i mniejszym przerwami – powstawały nowe meble. Niektórych nie zdążyłam sfotografować, inne są nadal w Ma Maison. Prezentuję:)
Mam w planach mały remont klatki schodowej, ale kurcze coś mnie pod żebrem łypie od noszenia Loli. Dramat! Co za czasy!
Uciekam już, Kajetan jeszcze przez tydzień jest w domu, a ja obiecałam mu, że namaluję kredą wielkiego transformersa na bruku przed domem. Ten narysowany transformers musi koniecznie zamieniać się w auto tu i teraz na jego oczach (????!!!!HELP, będzie krzyk)
Serdeczności!!!