Zabieram się do tego od dłuższego czasu – wiem po co mi ten blog, wiem dokładnie co chcę w nim umieszczać, czym się dzielić. I naprawdę, z ręką na sercu: CHCĘ….tyle tylko,że to nie jest łatwa sprawa! brak mi zdolności technicznych….ale tak myślę: szafę wyszlifuję, poduchę uszyję, ba! naleśniki podrzucę, a bloga nie utworzę…;) Przepraszam więc z góry za wszystkie wizualne, techniczne niedociągnięcia. Postaram się wszystko opanować:)
A blog będzie miejscem, w którym pokażę rzeczy, które namiętnie tworzę:)
Mam szlifierkę i nie zawaham się jej użyć!!! 😉
Udało mi się zakupić farbę do tablic i tak powstało kilka „mini” tablic. Pożytek z tego wielki! tablica może służyć jako karta menu, lista zakupów, przypomnienie itp. Ja wykorzystałam ją w ten sposób:
tablica nr 1
tablica nr 1
Oczywiście, po godzinie na tablicy pojawiła się przekorna odpowiedź „NIE!:)” . Przyjęłam ją z uśmiechem, starłam tablicę i ponownie zapisałam prośbę 🙂
Póki co tablica przynosi oczekiwane rezultaty:)!!!
Przy okazji powstało kilka innych tablic
Póki co tablica przynosi oczekiwane rezultaty:)!!!
Przy okazji powstało kilka innych tablic
tablica nr 2
tablica nr 3
tablica nr 4
A propos walizki, o której mowa na tablicy nr 1. Historia jakich wiele. Nie wiedziałam jak nauczyć mojego B. chowania butów do garderoby. Wymyśliłam, więc że zaraz przy drzwiach w miejscu gdzie ściąga obuwie postawię mu starą walizkę, do której włoży swoje trzewiki. Czynność wymaga zaledwie 2 sekund poświęcenia…prościej być nie mogło! A jednak…okazało się to przeszkodą nie do pokonania. Pomyślałam,że może zapomniał…stąd tablica:)
A oto słynna waliza