No i okazało się, że moja przygoda z szyciem nie skończyła się na roletach. Wczoraj uszyłam poduchę na krzesło. Od dawna marzyłam o takiej, jednak muszę przyznać, że ceny interesujących mnie poduszek w sklepach internetowych są kosmiczne.
W pokoju Kajetana stoi krzesło, które z praktycznego punktu widzenia musi tam stać, nie jest jednak zbyt ładne. Postanowiłam nadać mu nowy image 😉 Trochę materiału, sporo nerwów, heroiczna walka z maszyną, kolejna refleksja z serii „szycie jest skomplikowane”- i jest! Poduszka, że ach! 🙂
Dziękuję Wam za wszystkie odwiedziny, komentarze i maile. To moja siła napędowa. Gdyby nie Wasze ciepłe słowa prawdopodobnie skończyłabym przygodę z blogiem dawno temu…
Serdeczności! 🙂
Piękna poducha,a długa falbana bardzo strojna:)
bardzo ladna poduszka :))) kocham falbanki:) pozdrowienia !
Widzę ,że się rozkręcasz i bardzo dobrze Ci idzie!Śliczna poducha i w klimacie:)
Poducha jest wspaniała!Elegancka i fachowo uszyta:)Podziwiam.
Nie rozstawaj się z maszyną bo śliczne rzeczy ci wychodzą:) Pozdrowienia
cudo cudo cudo …
Pięknie pasuje do rolety :)))
Ani mi nawet nie próbuj realizować myśli zamykania bloga! Za cenne rzeczy wykonujesz, aby trzymać je tylko w swym domu. Pięknem trzeba się dzielić ! 🙂
Teraz będzie mięciutko…..Pozdrawiam pa…
Ja nawet nie wypowiadam słowa maszyna do szycia, lub igła. Poducha uszyta jak przez wykwalifikowaną krawcową.
Pozdrawiam-D.
No no no! Chciałabym tak umieć dobierać rzeczy do swojego domu jak Ty.
Zupełnie co inneg niż ja robię. Zapraszam do mnie po wyróżnienie Liebster Blog.
Zapraszam po odbiór wyróżnienia:
http://tworczopomojemu.blogspot.com/2013/09/wyroznienie-dziekuje.html
No proszę, jaka wdzięczna poduszeczka!
Pa
Bardzo lubię takie sukienki na krzesła 😉 Fajnie wyszła!