O rany Julek… tak dawno nie pisałam żadnego posta, że nawet nie wiedziałam że edytor tak się zmienił. To już nie ma tych bocznych kolumn? Za moich czasów…. 🙂
Ważne chwile wymagają jednak wyjątkowego uwiecznienia, więc z radością wracam do pisania…dla mnie tą chwilą nie okazał się wcale covid, który co prawda zmienił nasze życie, ale jak się okazuje do zmian szybko można się przyzwyczaić.
Natomiast emocjom, które towarzyszyły mi przez ostatnie dni na pewno muszę poświęcić chwilkę. Istnieje bowiem powód, dla którego mogę w końcu usiąść i skleić więcej niż dwa zdania na FB czy Instagramie. Tym powodem jest to, że właśnie zostałam mamą pierwszoklasisty i (po raz drugi) przedszkolaka. Mam czas, dzieci poza domem. Pierwsze swoje posty zaczęłam pisać osiem lat temu, a to oznacza że cała historia mojego pierwszego i drugiego macierzyństwa jest gdzieś zapisana w archiwum tego bloga. W tym poście zachowuje emocje towarzyszące mi właśnie teraz.
Jak się okazało zakończenie przedszkola przez Kajtka to ogromne wyzwanie dla moich myśli i serca. Pracowałam nad sobą długo „bądź twarda” „dasz radę” „nie poryczysz się” 🙂 Wszystko na nic . Wylałam morze łez przed, w trakcie jak i po oficjalnym zakończeniu przedszkola. Całe dnie wystukując nogą rytm do piosenek z akademii „tak bardzo nam tu dobrze, że nie chcemy wcale jeszcze iść…” i „koleżanko z warkoczem to już ostatni raz…” próbowałam normalnie funkcjonować. Ale prawdę mówiąc jaki twardziel wytrzyma „… a nasza pani w kącie łka, bo rozstać nam się trudno” . Naprawdę??? przecież to nieludzkie…okrucieństwo straszne …. 😉
I do tego wszystkiego Lola, która postanowiła urosnąć i pójść do przedszkola…a codziennie wieczorem proszę ich „nie rośnijcie więcej!!!”. A one rosną…i ja też bo te smutki zajadam czekoladą…
Całe szczęście, że swoją pracą mogę zająć myśli. To fakt, że gdy zasiadam do jakiegoś mebla to odpływam i zapominam o bożym świecie. I tak w tych ważnych dla mnie dniach powstała romantyczna komoda i trzy kredensy, które mogą stworzyć małą, uroczą kuchnie.
Pozdrawiam was serdecznie, a zwłaszcza wszystkie mamy które jak i ja potrzebują teraz dużo czekolady…
Serdeczności!!!
Pani Malwino tak to już niestety jest w życiu że coś się kończy żeby zacząć się mogło coś innego lepszego. Czas ucieka i po dzieciach widać jak szybko chociaż czasami chciałoby się go zatrzymać. A co do czekolady… hm Pani akurat może spokojnie się nią zajadać… Pozdrawiam😘